Podajemy za www.dobreprogramy.pl

Przez redakcję „Dobre programy”zostały przetestowane następujące aplikacje antyradarowe: Yanosik, Rysiek widzi mi się, RadarSTOP, iCoyote i AutoRadar

Ocena skuteczności testowanych aplikacji jest sprawą bardzo relatywną. Nikt w redakcji nie jest zawodowym kierowcą, nie przemierzamy też raczej dziennie setek kilometrów po najróżniejszych trasach, w których można byłoby skuteczność tych narzędzi solidnie sprawdzić. Ocena tego typu oprogramowania jest więc zarówno mocno subiektywna, jak i relatywna, zależna niewątpliwie od wyboru trasy i regionu kraju. Odnotowując jednak reakcje aplikacji (czy też ich brak) na trasie Wrocław-Złoty Stok i z powrotem, mogliśmy wyrobić sobie zdanie na temat testowanych aplikacji.

Łącznie na trasie trafiło się 17 „zapalnych punktów”, w tym 10 stacjonarnych fotoradarów (w tym być może atrap), trzy policyjne kontrole drogowe z „suszarkami”, dwa nieoznakowane radiowozy z „suszarką”, jeden poważny korek związany z robotami drogowymi i jeden raczej niegroźny wypadek drogowy – stłuczka aut, oczekujących na przyjazd policji. Najprawdopodobniej trafiliśmy też na jedno auto należące do Inspekcji Transportu Drogowego: czarne Mondeo z widoczną głowicą radaru i dziwnie dużą liczbą anten.

Ze stacjonarnymi fotoradarami poradziły sobie świetnie wszystkie aplikacje poza RadarSTOP-em, który „przegapił” jeden – a w dodatku trzykrotnie fałszywie zaalarmował. Przed policyjnymi kontrolami drogowymi (oznakowane radiowozy) ostrzegały Yanosik, Rysiek i iCoyote, jednak jak widzicie w tabelce, bez 100% skuteczności. Z dwoma nieoznakowanymi radiowozami policji było kiepsko – tylko Yanosik raz poinformował o zagrożeniu, pozostałe aplikacje milczały. Żadna z aplikacji nie ostrzegła przed autem ITD. Jeśli chodzi o informowanie o sytuacji na drodze, najlepiej wypadł Rysiek – Yanosik nie poinformował o wypadku. Pozostałe aplikacje były tu kompletnie „ślepe”.

Wnioski

Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, która z aplikacji „antyradarowych” jest najlepsza, ale jak sami widzicie, zarówno po funkcjonalnościach jak i skuteczności na tej niedługiej trasie, że pomiędzy Yanosikiem i Ryśkiem, a pozostałymi aplikacjami jest duża przepaść. Nie jest to dobra wiadomość, gdyż na tym rynku po prostu nie ma miejsca dla wielu nieskomunikowanych ze sobą narzędzi ostrzegawczych – wzajemnie odbierając sobie użytkowników, osłabiają swoją skuteczność.

W tej sytuacji sami musicie uczynić wybór między Yanosikiem i Ryśkiem. Autor testu przyzwyczajony jest do Yanosika i raczej przy nim zostanie, ale producentowi NaviExperta trzeba pogratulować, że zdołał stworzyć narzędzie, które choć młode, dorównuje weteranowi w tej kategorii. Co do pozostałych aplikacji, to dziwi przede wszystkim nikła skuteczność iCoyote – autor miał okazję mieć kiedyś przez chwilę urządzenie Coyote i był bardzo z niego zadowolony. Być może producent po prostu nie chce, by darmowa mobilna aplikacja stała się konkurencją dla jego nietaniej przecież oferty.

My podkreślimy tylko jedno: żaden z tych systemów „antyradarowych” nie daje gwarancji, że dzięki nim unikniemy mandatów za przekraczanie prędkości. Istnieją oczywiście prawdziwe systemy antyradarowe dla aut, dzięki którym już za 5-6 tys. zł możemy uchronić nasz pojazd przed wszystkimi stosowanymi przez policję i ITD systemami pomiaru prędkości, ale czy uchronią one nas przed utratą zdrowia, a nawet życia, do jakiej prowadzić może agresywna, szybka jazda? Dlatego radzimy, by mimo stosowania wszelkiej maści systemów antyradarowych, nie zapominać o zdrowym rozsądku, a skłonności rajdowe realizować, czy jeśli potrzebujemy prawdziwych wrażeń – na przystosowanych do tego torach.